Strony

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 15.


*oczami Liama*

Wstałem jak zwykle pierwszy. Postanowiłem ubrać się, zejść na dół i zrobić wszystkim śniadanie. Wyjąłem z lodówki jajka i postanowiłem zrobić jajecznicę, jako że nie jestem wybitnym kucharzem. Nastawiłem patelnię, rozsmarowałem masłem i wlałem jajka. Po zrobieniu dania i rozdzieleniu go na pięć zawołałem chłopaków. Jako pierwszy zszedł Zayn, co było rzadkością, a za nim reszta chłopaków. Gdy jedliśmy Harry wtrącił
- Trochę tu brudno, nie sądzicie?
- Racja, przydałoby się tu posprzątać- powiedział Lou, a Niall mu przytaknął.
- Może pójdę do sabiny, powiem, żeby dziś przyszła, co wy na to?- spytałem.
- Eee... Liam, nie musisz. Możemy to sami posprzątać- powiedział Zayn? Największy bałaganiarz z nas, najbardziej nienawidzący sprzątać.
- Zayn, czy cię powaliło? Mamy dziś wywiad, sprzątanie zajmie nam kupę czasu- powiedział trochę zirytowany Hazza.
- No więc ustalone. Ja już zjadłem i jestem ubrany, więc mogę iść nawet teraz- oświadczyłem.
- A co jeśli śpi? Możesz ją obudzić. Może lepiej zadzwoń, napisz, cokolwiek- powiedział Zayn, który wydawał się lub nie być przerażonym.
- Jak zadzwonimy, to i tak czy siak ją obudzimy. Poza tym jest już 11, wątpię w to, naprawdę- odpowiedział ze spokojem Niall.
- Musimy się jeszcze ogarnąć, a potem jedziemy na wywiad, więc musimy jej zostawić klucze- powiedział Boo Bear.
- No więc ja wychodzę, nie ma żadnych 'ale' Zayn. Zaraz będę- mówiąc to wyszedłem do holu ubrać kurtkę i buty, a reszta zmyła się na górę.

*oczami Zayna*

Spanikowany wpadłem z prędkością światła do swojego pokoju i wybierałem już numer do Sabiny. Pierwszy sygnał, drugi...
- Halo?- odezwał się głos ze słuchawki.
- Boże Sabina, jak dobrze, że odebrałaś...
- Czy coś się stało?- spytała zdziwiona dziewczyna.
- Liam idzie do ciebie za jakieś 5 minut zjawi się u ciebie. Nie mam czasu na wyjaśnienia, zrób coś lepiej, bo zaraz może się wszystko wydać. Muszę kończyć, pośpiesz się- mówiąc to zakończyłem rozmowę. Teraz cała nadzieja pozostała w Sabinie...

*oczami Liama*

Nałożyłem kurtkę, buty i wyszedłem trochę podenerwowany, że wiązałem buty 5 minut! No jak tak można. Ehh... Podeszłem do drzwi, które należały do domu naszej koleżanki i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po chwili ukazała się przede mną Sabina
- O co chodzi?

______________________________________________________
Tak więc oto kolejny rozdział. Przepraszam, że nic nie dodawałam, ale po prostu wakacje, brak czasu no i jakiejś rzeczy, która by mnie do tego zachęciła, ale postanowiłam, że będę dalej prowadziła tego bloga i choćby nie wiem co, skończę go pisać :) No więc jak wam się podoba?