Strony

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 13.


*tydzień później

OMG! Dziś ten dzień! Dzień koncertu One Direction! Jaram się jak nie wiem kto *.* Poza tym, jaram się też moimi włosami. Kocham je i cieszę się z mojego wyboru. Wyglądam o wiele inaczej. To dobrze, bo nie 
chciałam, by mnie poznali przypadkiem. No cóż. Cały ten tydzień minął zwyczajnie. No prawie. Spotkałam kilka razy na korytarzu z Liam'em i pogadałam z nim. A zaczęło się od potknięcia... Jeżdżąc autobusem zaprzyjaźniłam się z Oliverem. Przyznam, że czasem brak nam tematów, bo on nie lubi 1D, a ja LM. Nie zna ich i ma rację, że nie można stwierdzić, jacy są naprawdę, a ja nie mogę o Little Mix nic mówić. No ale ta sytuacja, gdy mi pomógł trochę go przekonała. No właśnie, wracając do One Direction to Paul był trochę zły za przypadkowe ujawnienie, ale potem mu przeszło. Czasem przychodzi do nas zobaczyć, czy wszystko dobrze i czy wypełniamy zadanie i przekonał się do nas. Niall nie wie, że ta Sara to ta sama osoba, co Sabina. Nie zamieniam z nikim oprócz Liam'a zdania. W klasie znalazło się trochę ciekawych osób do poznania.  Tak to nic specjalnego. Nauczycielka pochwaliła mój głos i powiedziała, że warsztat mi się przyda i mój głos będzie robił niesamowite rzeczy. Nie powiem, ucieszyła mnie ta wiadomość. Zwłaszcza od kogoś, kto się na tym zna. 

Właśnie przygotowywałam sobie ubrania rozmyślając nad zmianami podczas mieszkania w Londynie. Jednak to zupełnie inny świat. Idę właśnie do łazienki i zakładam te cudeńko na koncert idoli.
Ubrałam się i nałożyłam makijaż. Nie powiem, chyba pierwszy raz podobałam się sobie. Dobra, jest 14, a koncert o 16. Biorąc pod uwagę tłumy i ilość drogi powinnam już wychodzić. Zeszłam po schodach i zauważyła mnie siedząca na kanapie z ołówkiem i kartką w ręce Ola.
- Hej. Już idziesz? Przecież jest na 16.
- Tak, ale sama droga trochę zajmie.
- No taak. Ty jedź, ja się pomęczę nad pracą.
- A co masz zrobić?
- Rysunek z mnóstwem ludzi. I nie wiem, co robić.
- Może zrobię zdjęcie  koncertu? Przerysujesz i gotowe! Co ty na to?
- Boże, Sabina ty geniuszu!
- Wiem, wiem- próbowała mnie przytulić, ale ją odsunęłam.- Ej, bo pognieciesz! Ja idę, pa!
- Papa. Tylko wróć na noc... Albo nie wracaj- zaśmiałyśmy się i wyszłam.

*czas koncertu

Właśnie stoję w moim miejscu V.I.P. Boshe! Chłopacy właśnie wychodzą. Nie no, zgon. Ale hałasy tłumu. Ja tam nie wrzeszczę, bo po co. To dla mnie bezsensowne... Świetnie, jeszcze chłopacy na mnie patrzą i się uśmiechają. Oby nie rozpoznali mnie. Dobra, zaczynają śpiewać. Kurr... ciągle patrzą na mnie. Nie no, boję się.

*po koncercie

Jestem w kolejce po autografy. Szczerze, to nie wiem po co, skoro mam je już. No tak, musiałam się zorientować dochodząc już do nich. Nie wycofam się.
- Hej! To ty!- krzyknął uradowany Zayn.
- Heej... Nie wiem, o co wam chodzi- boże, czy wiedzą kim jestem?
- No nie wrzeszczałaś na nasz widok- uśmiechnął się Louis. Boże, kamień z serca.
- A po co?
- No my też się często zastanawiamy. Jak masz na imię?- pytał loczek podpisując kartkę.
- Sabina.
- Ja cię. Już druga dziewczyna z ty imieniem.- powiedział Niall przyglądając mi się uważniej.
- Podobne też do Sary imię- zauważył Liam. Kurdę, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, w jakie bagno wpadłam.
- Tak, w sumie to podobne- świetnie, brnę w to dalej.
- A no właśnie, Sabina miała się też tu pojawić. Jeszcze jej dziś nie widziałem- stwierdził Zayn.
- Ok. To ja już idę- powiedziałam zauważając, że Harry skończył podpisywać z chłopakami skrawek kartki.
- Nie, poczekaj. Może poczekasz aż rozdamy autografy, poznasz swą imienniczkę, a potem spotkamy się na osobności- zaproponowała Hazzaconda.
- Emm... nie będę może przeszkadzała- próbowałam się wymigać.
- Nie przeszkadzasz. Paul, zaprowadź ją do naszej garderoby- krzyknął Liam. No kurcze, wrobili mnie  to spotkanie.

*30 minut później

Właśnie chłopcy weszli do garderoby
- Hej- przywitali mnie.- Mamy nadzieję, że długo nie czekałaś?
- Nie, jakoś przeżyłam.
 -To dobrze. Czekaj, my się tylko przebierzemy- mówił i zaczęli odpinać spodnie. Już wychodziłam, ale zatrzymał mnie głos Niall'a
- Gdzie idziesz?
- Na korytarz, przebierajcie się w spokoju, chyba że chcecie, abym zemdlała.
- Opcja 2- uśmiechnęli się i krzyknęli chórem chłopcy.
- No cóż, zostałam zmuszona...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz